marcin kieruzel / 2009 /
Image and reality in the paintings of Paweł Kwiatkowski
The topic of Paweł Kwiatkowski’s paintings is a man and to be more precise an image understood as a fact which represents a man. A fact in a twofold meaning: strictly formal, referring to the artist’s technique and ontological. The basis for Kwiatkowski’s painting is photography which introduces a completely new way of depiction that would not have been possible before its invention. In a photographical frame the artist achieves a fleeting perspective of the world which would be difficult to achieve in a studio or in the open-air. Additionally, due to the computer technology, Kwiatkowski can combine and modify the elements of the world from which he subsequently creates his paintings.
In the ontological dimension the artist transposes the visibility of a man into the aesthetic sphere. Realistically and figuratively represented silhouette is to a large extent taken out of its context and suspended in space. The “movement” itself and mutual, physical positioning of the silhouettes suggest social and existential origin of the represented situation. The way the figure is showed in Kwiatkowski’s painting leaves no doubt: the artist is interested in the relations which occur between people. The relations which are depicted very subtly by means of distance.
People in Kwiatkowski’s paintings, revolve around each other in the void or in the fictional space. Although they seem not to notice each other they influence each other creating a coherent whole. We can see in the same time a fragment of a contemporary city and a fragment of an urban crowd as a social situation devoid of spatial and architectonic context (architecture is absent from Kwiatkowski’s paintings). The crowd’s chaotic and seemingly incoherent movement is constructed according to certain precise rules. Taking part in the social situation of a big - city crowd we feel obliged to assume paradoxically two different perspectives. On one hand we are prone to a thoughtful and detailed auto-presentation which defines our social status and identity and on the other to discrete inattention with which we treat others allowing them to pass by without looking at them searchingly, without words or any other signs of interest. The crowd creates an impression of almost animistic, imposing presence which forces the viewer to imitate but in the same time of absence and alienation. It is impossible to break its strictly organized rules or to concentrate on oneself. Travestying this comparison, one can claim that it is also a metaphor of a contemporary man who constitutes a world to himself, a centre of his own movement, revolving from time to time around the worlds of others and so being a part of a constellation of events and images. Kwiatkowski in a very personal and honest way, with a large dose of humour and kindness presents these constellations from the point of view of a hidden observer.
There are however moments in the Kwiatkowski’s art when he concentrates solely on the individual when he shows the figure not in a dialogue with the other but with oneself. This way the artist creates a fact out of the individual experience, through its participation in the common space. A man cannot make sense of his/her own experience unless he/she can see it in the other or through the eyes of the other.
Lastly – perhaps the least exposed in these works – the problem of the artist’s status. Kwiatkowski is a discrete observer, he does not impose his own vision, does not paint his own emotions. We see him “reflected” in situations and in people he depicts. This reflected picture is not homogenous as if the artist did not decide yet which artistic path he wants to choose. The world we see through his eyes is the world seen by a flaneur, urban vagrant, who with his photographic and, which is important, slightly nonchalant eye, registers, transforms and digests images feeding oneself with the colours of the world, distant but friendly. He is a sensitive and intelligent observer who asks himself consequently fundamental questions about reality, the essence of the world and human existence.
The exhibition in Galeria Bałucka must be then treated as the next stage in the artist’s development. The artist from whom despite his young age a lot can be demanded, since he is possesses technical skills, intelligence and sensitivity which can lead him down the road of spectacular achievement.
Obraz i rzeczywistość w malarstwie Pawła Kwiatkowskiego
Tematem prac malarskich Pawła Kwiatkowskiego jest człowiek, a mówiąc precyzyjniej jego obraz, rozumiany jako fakt reprezentujący człowieka. I to fakt w dwojakim sensie: czysto formalnym, odwołującym się do techniki artysty oraz ontologicznym. Malarską bazą Kwiatkowskiego jest fotografia, wprowadzająca zupełnie nowy sposób obrazowania, niemożliwy do osiągnięcia przed jej wynalezieniem. W kadrze fotograficznym artysta znajduje ulotne i trudne do zaaranżowania w pracowni malarskiej czy plenerze spojrzenie na elementy świata, które chce pokazać. Co więcej dzięki technice komputerowej uzyskuje możliwość dowolnego łączenia oraz modyfikowania wspomnianych elementów, z których w późniejszej fazie komponuje obraz.
W wymiarze ontologicznym z kolei, artysta transponuje widzialność człowieka w sferę doświadczeń estetycznych. Realistycznie, figuratywnie przedstawiona postać jest tutaj bowiem w dużej mierze wyrwana ze swego kontekstu i jak gdyby zawieszona w przestrzeni. Sam „ruch” i wzajemne fizykalne ułożenie ciał sugerują nam społeczne i egzystencjalne pochodzenie sytuacji przedstawionej. Sposób pokazania postaci w malarstwie Kwiatkowskiego nie pozostawia wątpliwości: artystę interesuje człowiek i relacje zachodzące między ludźmi. Relacje oddane niezwykle subtelnie za pomocą kreślonych między nimi dystansów.
Postacie na obrazach Kwiatkowskiego, choć wydają się nie dostrzegać nawzajem, to jednak oddziałują na siebie, tworząc całość, czy wręcz wydając się orbitować wokół siebie w pustce lub w fikcji przestrzeni. Widzimy tutaj jednocześnie fragment współczesnego miasta i miejskiego tłumu jako sytuacji społecznej, wypreparowanej z kontekstu przestrzennego i architektonicznego (architektury u Kwiatkowskiego właściwie nie ma). Tłumu, którego pozornie chaotyczny i nieskładny ruch zbudowany jest według ściśle określonych reguł. Uczestnicząc w sytuacji społecznej miejskiego - a szczególnie wielkomiejskiego zbiorowiska - czujemy się zobowiązani do paradoksalnie dwu sprzecznych postaw. Z jednej strony do przemyślanej i dopracowanej w detalach autoprezentacji, określającej nasz status społeczny i tożsamość, z drugiej do swego rodzaju dyskretnej nieuwagi z jaką traktujemy innych, i z jaką nie epatujemy innych, pozwalając sobie nawzajem mijać się bez badawczych spojrzeń, konwersacji czy innych objawów zainteresowania. Tłum stwarza jednocześnie wrażenie animistycznej niemal, narzucającej się i zmuszającej do naśladowania, obecności, a z drugiej strony właśnie nieobecności i alienacji. Nie sposób bowiem w istocie naruszyć jego zorganizowanych prawideł bądź skupić uwagi na sobie samym. Trawestując takie porównanie, można stwierdzić, że jest ono również swego rodzaju metaforą współczesnego człowieka – który sam dla siebie jest światem, sam ośrodkiem swojego ruchu orbitującym co jakiś czas wokół światów innych a przez to uczestniczącym we wspólnej konstelacji zdarzeń i obrazów. Kwiatkowski w sposób bardzo osobisty i szczery, z dużą dozą umiaru a jednocześnie sympatii odmalowuje te konstelacje z pozycji ukrytego obserwatora.
Są jednak również w twórczości artysty momenty skupienia na jednostce samej, momenty w których pokazuje on postać będącą już nie w dialogu z innymi, ale z sobą i własnym wnętrzem. W ten sposób autor sprawia, że indywidualne przeżycie postaci staje się faktem przez to, iż jest postrzegane we wspólnej przestrzeni. Człowiek nie może bowiem uświadomić sobie własnych przeżyć, jeśli nie zobaczy ich u innych, czy wręcz nie zobaczy ich oczyma innych.
Wreszcie kwestia - być może najmniej eksponowana w tych pracach – statusu samego artysty. Kwiatkowski jest dyskretnym obserwatorem, nie narzuca swojej wizji, nie maluje swoich własnych emocji. Postrzegamy go „odbitego” w sytuacjach i osobach, które obrazuje. Ów odbity obraz nie jest wszak jednorodny, tak jakby autor nie do końca jeszcze zdecydował jaką artystyczną drogą zamierza podążać. Świat, który widzimy jego oczyma jawi się to z perspektywy flâneura, miejskiego włóczęgi, który fotograficznym - i warto dodać nieco niedbałym okiem - rejestruje, przetwarza i trawi obrazy, karmiąc się z dystansem i pewną dozą wielkodusznej sympatii kolorytem świata, który go otacza, to z kolei z perspektywy niezwykle wrażliwego i inteligentnego obserwatora, zadającego sobie konsekwentnie fundamentalne pytania o realność i istotę świata oraz człowieka w świecie.
Wystawę Pawła Kwiatkowskiego w Galerii Bałuckiej trzeba więc traktować jako pewien etap rozwoju artysty ciągle jeszcze młodego. Artysty od którego należy jednak wiele wymagać, nie brakuje mu bowiem warsztatu, inteligencji i wrażliwości, które mogą jego twórczość pchnąć na spektakularne tory.